sobota, 29 września 2012

GOFRY !

Dziś przepis na gofry ;-) Jedyny minus jest taki, że troszkę się rozleniwiłam i dałam gotową bitą śmietanę i polewę. Oczywiście na wierzch możecie położyć co tylko chcecie :)

Składniki na ciasto:

  • 2 szklanki mąki psznnej
  • 2 szklanki mleka
  • 2 duże jajka
  • 2 łyżki cukru
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • płaska łyżeczka soli
  • 3 łyżki oleju
WYKONANIE:
Nic prostrzego ;) Poprostu miksujemy wszystkie składniki.
  
Gorfownicę nagrzewamy i smarujemy tłuszczem
Wlewamy chochelkę ciasta, za każdym razem uprzednio mieszając masę. Ciasto musi zakrywać wszystkie kwadraciki.

Czekamy, aż się zarumienią i wyciągamy

WAŻNE!
Gofry muszą schnąć pionowo. Inaczej będą gumiaste.

Mi wyszło jedenaście :) Na wierch układamy dowolne produkty. SMACZNEGO ;-)




poniedziałek, 17 września 2012

Ciasto czekoladowo-bananowe !

Po długiej przerwie spowodowanej brakiem weny oraz urlopem zgłaszam się z kolejną notką. To, iż nie miałam weny nie oznacza, że próżnowałam! O nieee, ja bym nie wytrzymała miesiąca bez mojego miksera i piekarnika ;-) Niestety nie wszystkie moje dzieła znajdą tu miejsce, gdyż poprostu stwierdziłam, że robienie ciasta jedną ręką i trzymanie aparatu w drugiej jest meega niewygodne, a zdjęcia i tak są do dupy, gdyż pstrykam je małą cyfrówką do zdjęć podwodnych, bo dużego aparatu bym jedną ręką nie obsłużyła... ;P Ale dziś, po powrocie z wakacji trochę czekolady i owoców :)

SKŁADNIKI NA CIASTO:
Składniki mokre:
2-3 banany
2 jajka
pół szklanki mleka
pół szklanki oliwy
szklanka ciepłej wody
1 i pół łyżeczki aromatu waniliowego
Składniki suche:
300 g cukru
250 g mąki
70 g kakao
półtorej łyżeczki proszku do pieczenia
półtorej łyżeczki sody
pół łyżeczki soli

SKŁADNIKI NA POLEWĘ:
2 tabliczki gorzkiej czekolady
3/4 szklanki śmietany 30%
łyżka masła

WYKONANIE:
Zaczynając od składników mokrych: kroimy banany i ugniatamy je widelcem, następnie dodajemy dwa jajka i delikatnie mieszamy na jak najniższych obrotach, a jeśli komuś się chce to nawet wszystko robimy ręcznie- łyżką ;-)  W osobnej misce mieszamy pozostałe "mokre składniki" i dodajemy do jajkowo-bananowego miksu. Wszystko mieszamy:)



Na wadze odmierzamy dokładne proporcje suchych składników i wsypujemy je do jednej miski. Potem wszystko mieszamy, by uzyskać w miarę jednolitą sypką masę.



Do "mokrych składników" wsypujemy "suche" i mieszamy wszystko na masę. Wykładamy papierem lub smarujemy tortownicę i wlewamy ciasto. Piekarnik ustawiamy na 180 stopni i pieczemy ok. 40 minut sprawdzając patyczkiem, czy ciasto jest już suche :P



POLEWA

Polewa to typowy ganache, który jak zdążyliście zauważyć uwielbiam ;) W garnuszku grzejemy śmietanę na małym ogniu, dodając masło. Gdy wywar "zagotuje się"- wyłączamy ogień i dodajemy połamaną czekoladę, intensywnie mieszając. Polewę wylewamy na ciasto ;)



 SMACZNEGO !!!



sobota, 18 sierpnia 2012

Mój, mój, mój.... ulubiony! Sernik z brzoskwinią, który zawsze wychodzi.

Może nie najszybsze ciasto na Świecie, ale zdecydowanie zawsze wychodzi. Serniki mają to do siebie, że albo pękają, albo nie rosną, albo wogóle nie tężeją i rozlewają się na boki. To już bardzo dawno temu wygooglowałam, minimalnie pozmieniałam i nawet już nie pamiętam skąd go mam dokładnie. Na świąteczną środę zostałam zaproszona na obiad do babci mojego chłopaka, a że ostatnio robiłam Jej urodzinowy tort (ten z borówkami!) , to nie wypadało wpaść z pustymi rękoma ;-) Już dawno miałam ochotę na mój ulubiony sernik. A że ciasto tak pracochłonne raczej nie robię na codzień,  postanowiłam wykorzystać sytuację. Nie jestem "ciastowym mistrzem"  i zdarzają mi się zakalce i "niezjady", ale to ciasto jeszcze nigdy mnie nie zawiodło!

 SKŁADNIKI NA CIASTO:
kostka margaryny (250g)
3 łyżki cukru pudru
5 żółtek
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 szkl. mąki pszennej

MASA SEROWA:
1 kg sera (najlepiej taki w wiadereczku do wypieków)
budyń waniliowy
pół kostki margaryny (125g) - WYCIĄGNĄĆ Z LODÓWKI BY BYŁO MIĘKKIE
3 całe jajka
1 szkl. cukru

DODATKOWO:
5 białek
3/4 szkl. cukru
8 brzoskwiń (lub 2 puszki- zależy od sezonu)



WYKONANIE:

Wszystkie składniki na ciasto wrzucamy do dużej miski i zagniatamy. Białka, które zostały odkładamy na bok, by użyć je później. Może to trochę potrwać. Nawet gdy ciasto jest "sypkie" i myślicie, że już się nie sklei, to niczego nie dodawajcie. Dalej ugniatajcie ręcznie. Jak widać na mojej fotce ciasto nie jest jednolite. Mi nigdy jednolite nie wychodzi, ale to nic. Dzielimy je na 2 części, owijamy w folię i do zamrażarki. W przepisie jest, że na 2 godziny, ale ja zawsze wkładam na tyle, ile zajmuje mi wykonanie reszty ciasta.


Następnie najlepiej przygotować sobie brzoskwinie. Jeśli jest to lato- czyli sezon na brzoskwinie i nektarynki to lepiej użyjcie zwykłych owoców. Wydzielają mniej wody i są poprostu smaczniejsze;-) Ja zużywam 8 brzoskwiń, albo 2 puszki. To zależy jak dużo owoców lubicie, proporcje dobierzcie sami. Myję, obieram i kroję w kosteczkę. Odkładam na bok, gdzie czekają na swoją kolej.



Następnie ubijamy na wysokich obrotach trzy jajka na białą masę stopniowo dodając cukier (1 szklankę). Potem wrzucamy margarynę- miksujemy, budyń- miksujemy, ser dodajemy porcjami i dalej miksujemy.


Teoretycznie powinniśmy miksować na gładką masę, ale u mnie nigdy ona taka nie jest. Jeśli stosunkowo wcześnie wyjmiecie margarynę z lodówki i będzie ona naprawdę miękka to masa będzie gładka. Ja zawsze zapominam przez co w mojej masie zawsze są grudki margaryny. Jednak w niczym to nie przeszkadza.



Wykładamy blachę ok. 30x40 papierem do pieczenia. Jeśli macie trochę mniejszą lub większą blachę to nic nie szkodzi. Wasze ciasto będzie poprostu wyższe bądź niższe. Połowę ciasta wyciągamy w zamrażalnika i ścieramy na spód blachy. Ja zazwyczaj poprostu wyklejam blachę ciastem ale tym razem było tak zmarznięte, że musiałam je zetrzeć. Lekko uklepujemy dłonią. W innej misce ubijamy białka, które nam zostały. Na wysokich obrotach, czekamy aż zacznie tworzyć się piana. Gdy będą już białe, dosypujemy cukier (3/4 szklanki).


Teraz nasze warstwy. Na spód wylewamy ser i rozprowadzamy go równo łyżką. Potem wysypujemy brzoskwinie i lekko "wbijamy" je palcami w ciasto. Nie tak by nie było ich widać! Poprostu, by lekko się zanurzyły i nie przyklejały się do białek. Wykładamy białka i rozsmarowujemy je na brzoskwiniach.


Na koniec wyciągamy drugą część ciasta z zamrażarki i ścieramy je na tarcze tak, by przykryło całe białka.
Całość pieczemy ok. 45 minut na termoobiegu 180 stopni. Z reguły wiem, że długość pieczenia zależy od piekarnika, tak więc może to trwać nawet do godziny. Możecie sprawdzać patyczkiem, ale z doświadczenia wiem, że najlepiej patrzeć na górną warstwę. Jeśli będzie już koloru ciemnego brązu, jest napewno gotowe.

Ważne!!! Ciasto najlepsze na następny dzień :-) Także najlepiej zagryźć knykcie i troszkę poczekać :-)


czwartek, 9 sierpnia 2012

Owocowa tarta z kremem i czekoladowym ganache

Ostatnio jest tak gorąco, że nie chce się żyć! A co dopiero piec :) Zresztą nawet nie mam za bardzo na to czasu, choć już spory kawał czasu marzy mi się tradycyjne drożdżowe ze śliwkami czy innymi owocami. Czekam na owoce i na pewno zrobię :-) Tymczasem zapełnię lukę czymś na upał... czyli tartą owocową, którą robiłam już dawno, ale mam zdjęcie. Owoce najlepiej sezonowe. W moim wypadku są to truskawki i kiwi, jakoś mi do siebie pasują kolorystycznie i smakowo. A przepis nie jest zbyt skomplikowany...

SPÓD:
1 szkl. mąki krupczatki
200 g margaryny
1 żółtko
1/4 szkl. zimnej wody
50 g cukru pudru

GANACHE:
Tabliczka gorzkiej czekolady
łyżeczka niesłonego masła
0,5 szkl. śmietany 30%

KREM:
1 budyń waniliowy
1 kostka miękkiego masła
2 szkl. mleka
2 łyżki cukru

DODATKI:
Owoce sezonowe

WYKONANIE
Najlepiej zacząć jednak od ugotowania budyniu w 2 szkl. mąki i z cukrem według instrukcji na opakowaniu, gdyż musi on porządnie wystygnąć. Wyciągnijcie masło/ margarynę z lodówki, bo musi być miękka. Gdy już ugotujemy budyń to zabieramy się do kruchego spodu. Nic prostszego- po prostu składniki razem zagniatamy. Gdy ciasto nie będzie się kleić- nic nie dodawajcie! Kruche jest o tyle wspaniałe, że gdy już tracisz nadzieję na to, że stanie się spójną masą, ono zaczyna się kleić. Wylepiamy nim formę na tarte. Jeśli jej nie macie to wylepcie tortownice, ale na ściance tylko jakieś 1,5 cm. Możecie lekko po nakłuwać widelcem czy wykałaczką. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i pieczemy 10-15 minut, tak aż będzie brązowa. Napewno zauważycie. Jeśli zobaczycie, że ciasto "ześlizguje się" ze ścianek to wyjmijcie je z pieca i poprawcie :-)  Tu nie obowiązuje zasada "nie otwierania drzwiczek" bo kruche na ogół nie wyrasta.

Teraz ganache! W małym garnuszku podgrzewamy śmietanę z masłem na małym ogniu. Jak zacznie bulgotać to wyłączamy gaz, wrzucamy połamaną czekoladę i intensywnie mieszany. Gorący ganache wylewamy na spód. Możecie zostawić sobie 2-3 łyżki, aby polać lekko owoce.

Jak budyń wystygnie to przekładamy go do sporej miski. Miksujemy na średnich obrotach dodając miękkie masło.Powstaje krem, który wykładamy na ostygnięty ganache.

Na koniec układamy owoce :-)

KONIEC :)

piątek, 3 sierpnia 2012

Pierwsze koty za płoty i tort z borówkami amerykańskimi

Blogerem nie jestem i nigdy nie byłam. Zostać blogerem też nie zamierzam, choć mimowolnie w blogowanie zaczynam się bawić. Czy się uda czy nie? Okaże się z czasem. W internecie ogrom przepisów kulinarnych nas zalewa. Ja uwielbiam przeglądać i wykorzystywać wyszukane tam przepisy, jednak nie wszystkie się nadają. To co się udaje będę zamieszczać tutaj. Postanowiłam ruszyć porządnie z kopyta, dlatego zacznę od czegoś trudniejszego co raczej rzadko robię. Żałuję, że nie robiłam zdjęć podczas robienia tortu, ale wtedy jeszcze nie przyszło mi do głowy, że mój autorski pomysł pójdzie w Świat.
BISZKOPT:
4 jajka
3/4 szkl. mąki pszennej
1/4 szkl. mąki ziemniaczanej
6 łyżek wody
6 łyżek oleju
1 szkl. cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia

BITA ŚMIETANA:
3x śmietana 30 % Piątnica 400g
4 fix do śmietany
cukier puder (na oko)

PONCZ:
kieliszek wódki
pół szklanki wody
sok z połowy cytryny
1,5 łyżeczki cukru

DODATKOWO:
słoik dżemu owoce leśne
3-4 garście borówek
wiórki kokosowe
przybranie



WYKONANIE:
Biszkopty radzę upiec dzień wcześniej. Każdy ma indywidualne "szczęście" do nich. Moje np. zawsze opadają, więc szczerze przyznam, że proszę mamę o ich przygotowanie ;) Ważne jest, aby nie wyciągać go z piekarnika i nie otwierać drzwiczek. Ubijamy jajka na białą masę stopniowo dodając cukier. Następnie do przygotowanych jajek dosypujemy obie mąki i proszek wcześniej wymieszane. Na koniec woda i olej. Ja piekę biszkopt w tortownicy o  ok. 30 cm średnicy. Pieczemy, aż się zarumieni w 180 stopniach. Ja zawsze to robię na termoobiegu bo jest łatwiej :) Jak będzie złocisty, lekko uchylamy drzwiczki piekarnika i wbijamy wykałaczkę. Jeśli jest sucha to wyłączamy i zostawiamy biszkopt w środku aż wystygnie.

Śmietanę najlepiej ubić max. 10-12 godzin przed podaniem, żeby była świeża. Musi być schłodzona. To najtrudniejszy etap. Wystarczy chwila nieuwagi, aby "przekręcić" śmietanę i zrobi się nam masło. Wlewamy wszystkie śmietany do dużej miski i ubijamy mikserem na niskich/średnich obrotach. Może to trochę potrwać. Jak już śmietana zacznie z płynnej robić się gęsta powoli dosypujemy fix'y i cukier puder. Napisałam "na oko", bo każdy woli inną śmietanę. Ja robię mało słodką żeby tort nie był za mdły. Myślę, że w szklance powinniście się zamknąć.

Poncz jest najprostszy- wszystko mieszamy :)

SKŁADANIE TORTU:
Przecinamy biszkopt na trzy równe części. Dolnej nie nasączamy, aby łatwo się kroiło. Smarujemy ją dżemem. Na dżem kładziemy ok. 1/4 ubitej śmietany i wyrównujemy długim nożem. Kładziemy drugi placek i delikatnie łyżeczką "rozlewamy" na nim poncz. Nie cały, tyle ile uważacie. Wykładamy 2/4 śmietany i wyrównujemy. Posypujemy gęsto borówkami. Nakładamy ostatni biszkopt i znów go nasączamy. Może wam zostać poncz- nic nie szkodzi. Całość smarujemy pozostałą śmietaną. Boki także. Potem obsypujemy boki kokosem. Górę wygładzamy i dekorujemy dowolnie:) Mój wyszedł tak.




Muszę jeszcze przyznać, że kwiaty na moim torcie to osobna historia ;-) Pochwalę się, że wykonałam je z mamą i miałyśmy przy tym mnóstwo zabawy. Są z masy cukrowej, ale nie takiej słodkiej jak ta w cukierni. Obiecuje poświęcić im kiedyś osobną notkę ;)